Nazwa nadmorskiego kurortu Lloret de Mar przywodzić może skojarzenia z bezrefleksyjną, powierzchowną zabawą. Uczniom III LO, dzięki swojemu zaangażowaniu, otwartości i kreatywności udało się odkryć inne oblicze Lloret oraz innych niezwykłych miejsc Katalonii. Dowodzą tego ich relacje z wycieczki spisane na gorąco w chmurach pomiędzy Hiszpanią i Polską.
Mieliśmy duże szczęście przybywając do Katalonii 23 kwietnia, w dniu święta Sant Jordi. Święty Jerzy jest patronem tego regionu, co roku kobiety są tradycyjnie obdarowywane różami, mężczyźni otrzymują natomiast w prezencie książkę. Mieliśmy więc okazję uczestniczyć w targu róż na nadmorskiej promenadzie. Ukoronowaniem wieczoru był zaś pokaz katalońskiego tańca sardana. Nie jest on tak znany jak popularne w całej Hiszpanii flamenco. Tym bardziej przykuły naszą uwagę jego skomplikowane kroki wykonywane przez osoby tańczące w kole.
Sardana w Lloret de Mar
Pomnik sardany w Barcelonie
Wspomnienie, które z pewnością pozostanie w naszej pamięci na długi czas, to widok poszarpanego wybrzeża Costa Brava, skały jakby ciśnięte do morza ze stromych urwisk, malownicze zatoczki porośnięte śródziemnomorską roślinnością o słodkich aromatach i papugi w koronach palm. A nade wszystko morze, którego koloru nie da się oddać słowami, trzeba je zobaczyć na własne oczy. Duże wrażenie zrobił na nas rejs katamaranem do urokliwego miasteczka Tossa de Mar, widoki, jakie podziwialiśmy z pokładu zapierały dech w piersiach...